Quantcast
Channel: Przemyśl – Super Nowości24
Viewing all 858 articles
Browse latest View live

Apolityczna spółka miejska jest bogata?

$
0
0
Spółka MZK odmówiła umieszczenia plakatów bez podania przyczyn. O nich członkowie RAZEM dowiedzieli się od dziennikarzy. Fot. Monika Kamińska

Spółka MZK odmówiła umieszczenia plakatów bez podania przyczyn. O nich członkowie RAZEM dowiedzieli się od dziennikarzy. Fot. Monika Kamińska

PRZEMYŚL. Przemyskie MZK odmawia zarabiania, ale przyczyny nie podaje.

Przemyskie struktury partii RAZEM chciały zaprosić przemyślan na spotkanie z Adrianem Zandbergiem i uznały, że dotrą do nich poprzez płatną reklamę w autobusach Miejskiego Zakładu Komunikacji. Miejska spółka zrazu zgodziła się, ale potem odmówiła umieszczenia reklam dotyczących tego wydarzenia. Jak zauważa Lila Kalinowska z RAZEM, bez podania przyczyn. Według magistratu, powód jest w postaci zapisu o niereklamowaniu treści politycznych. Tylko że nic o tym nie ma na stronie spółki.

O reklamach w i na autobusach przemyskiego MZK już nam się zdarzyło pisać. I to bynajmniej nie w żadnym politycznym kontekście. Ot, przemyślanie się skarżyli, że przez te reklamy nie widzą z autobusów, gdzie są, szczególnie starsi i po zmroku. Odpowiedź spółki była wówczas jasna: na reklamach spółka zarabia i nie może z nich zrezygnować. Zrozumiałe, biznes to biznes, tym bardziej, że sytuacja finansowa MZK, najdelikatniej mówiąc, nie była i nie jest najlepsza. Na początku tego roku w tej sprawie zwołano nawet specjalną konferencję w magistracie, a wcześniej sztucznie zwiększono majątek spółki, przekazując jej budynki, bo jej wartość niebezpiecznie zbliżyła się do wysokości długu.

Przemyskie struktury partii RAZEM chciały więc dać zarobić miejskiej spółce i zareklamować w autobusach spotkanie z A. Zandbergiem. Jak się dowiedzieliśmy, gdy rozmawiali telefonicznie z pracownicą stosownego działu, wszystko było w porządku. Potem okazało się, że MZK jednak tej reklamy nie „weźmie”, ale przyczyn tej decyzji nie podano. Usiłowaliśmy jej dociec u źródła, czyli u pani prezes spółki, ale akurat gdy do niej zatelefonowaliśmy, była nieobecna. Zostawiliśmy „namiary”, ale nikt do nas nie oddzwonił. Zwróciliśmy się więc do przemyskiego magistratu, bo spółka podlega miastu. Od rzecznika prezydenta Przemyśla, Witolda Wołczyka, dowiedzieliśmy się, że 31 lipca 2014 roku spółka podpisała z miastem aneks do umowy, który traktuje o tym, że nie będzie umieszczała reklam o charakterze politycznym. Jak podkreślił W. Wołczyk, taka decyzja zapadła nieprzypadkowo, bo przed zbliżającymi się wyborami.

No cóż, skoro taki aneks jest, to jest, ale dlaczego nie można informacji o tym znaleźć na stronie MZK? Nie chodzi o pełną treść przecież, a o powiadomieniu potencjalnych klientów, żeby się nie fatygowali… Co najmniej dziwne jest też to, że ów aneks pozostaje tajemnicą nie tylko dla klienta, ale także jak widać dla pracowników MZK zajmujących się przyjmowaniem reklam. Można tak wnioskować po tym, że początkowo podczas rozmowy telefonicznej z ludźmi z RAZEM w sprawie zareklamowania spotkania z Zandbergiem pracownica spółki o takim aneksie najwyraźniej nie wiedziała. Pytanie: cóż ten aneks zawiera, że jest utajniony? W. Wołczyk w rozmowie z nami przyznał, że ten przypadek pokazuje, iż być może warto informację tę umieścić na stronie MZK. Tymczasem Lila Kalinowska z RAZEM jest bardzo niemile zaskoczona całą sytuacją. – Gdyby nie zainteresowanie mediów, do dzisiaj nie dowiedzielibyśmy się dlaczego, chociaż zapytaliśmy o powody odmowy – podkreśla. – Jeśli umowy nie ma na stronie MZK, a wzmianki o niej w regulaminie, to tak, jakby tej umowy nie było – dodaje.

Monika Kamińska


Zatrudniali nielegalnie ponad 100 Ukraińców

$
0
0
Fot. Serwis BIOSG

Fot. Serwis BIOSG

PRZEMYŚL.O tym, że polskim firmom zdarza się nielegalnie zatrudniać cudzoziemców wiadomo od dawna. Jednak jedna z przemyskich firm „przegięła”, zatrudniając nielegalnie ponad stu Ukraińców.

Firmę pod kątem legalności zatrudnienia cudzoziemców skontrolowali pod koniec zeszłego miesiąca strażnicy graniczni z Zespołu ds. Migracji Grupy ds. Cudzoziemców. Na 141 zatrudnionych tam Ukraińców tylko 40 pracowało legalnie. Pozostali nie mieli zezwoleń lub oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy, albo mieli, ale pracowali na innych warunkach niż określone w tych dokumentach. Nie przeszkadzało to szefostwu firmy delegować ich do prac elektromonterskich w Krakowie, Dąbrowie Górniczej czy Płocku. Kilkudziesięciu zatrudniono w Przemyślu, a następnie oddelegowano do pracy na Słowacji i w Czechach.

- Aktualnie cudzoziemców czeka decyzja zobowiązująca do powrotu na Ukrainę z zakazem ponownego przyjazdu do Polski przez najbliższy rok, a wobec przemyskiej firmy zostanie skierowany wniosek do sądu o ukaranie – informuje mjr Elżbieta Pikor, rzecznik prasowa BiOSG. Za niedopełnienie formalności związanych z zatrudnieniem cudzoziemców, pracodawca może zapłacić karę nie niższą niż 3 tys. złotych.

emka

Kontrowersyjny ginekolog będzie leczył w Przemyślu

$
0
0
Prof. Bogdan Chazan jest przeciwnikiem aborcji i stosowania in vitro, opowiada się natomiast za naturalnymi metodami poczęcia. Fot. Paweł Bialic

Prof. Bogdan Chazan jest przeciwnikiem aborcji i stosowania in vitro, opowiada się natomiast za naturalnymi metodami poczęcia. Fot. Paweł Bialic

PRZEMYŚL. Pacjentki prof. Bogdana Chazana będą musiały dostosować się do odpowiednich zasad etyczno-moralnych obowiązujących w placówce.

Pierwszy raz pacjentki zostaną przyjęte w dniach 8 i 9 listopada, a potem jeszcze 24 i 25 listopada. – Prof. Chazan będzie przyjeżdżał i przyjmował u nas przez dwa dni co dwa tygodnie. Na razie w poradni ginekologiczno-położniczej, gdzie kompleksową opieką obejmie pacjentki w okresie ciążowym, ale nie tylko – mówi ks. Artur Janiec, dyrektor Caritas Archidiecezji Przemyskiej.

- Na wizytę może się zgłosić każdy, bez względu na status majątkowy, światopogląd czy wyznanie – zapewnia dyrektor przemyskiego Caritasu ks. Artur Janiec. Badania są bezpłatne dla wszystkich. – Będzie to jednak placówka katolicka, pacjentki będą więc musiały dostosować się do zasad etyczno-moralnych stosowanych przez personel. Nie może być więc mowy o dokonywaniu aborcji czy stosowaniu in vitro, których to metod profesor Chazan jest zdeklarowanym przeciwnikiem. Jest natomiast propagatorem naprotechnologii w Polsce. Promuje też zmiany w położnictwie ukierunkowane na potrzeby całych rodzin. Stąd też pomysł na uruchomienie od nowego roku Kliniki Zdrowia Rodziny Caritas Medica, która znajdzie się w budynku dawnego DPS Albertynek przy ulicy Jasińskiego, a obecnie działająca przychodnia będzie jej zalążkiem.

Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości.

Anna Moraniec

WOŚP w tym roku nie zagra nad Sanem?

$
0
0
Małgorzata Stec współtworzyła wszystkie finały WOŚP w Przemyślu. Od trzech lat jednak nie bywa na finałach w mieście. Fot. Archiwum

Małgorzata Stec współtworzyła wszystkie finały WOŚP w Przemyślu. Od trzech lat jednak nie bywa na finałach w mieście. Fot. Archiwum

PRZEMYŚL. Kto poprowadzi przemyski sztab WOŚP? Dyrektor MDK nie może być szefem sztabu.

Od wielu lat w Przemyślu sztab WOŚP był w Młodzieżowym Domu Kultury, a szefował mu dyrektor tej instytucji. Okazuje się, że zgodnie z regulaminem fundacji na przyszłoroczny finał, Stanisław Karszyń, aktualny szef MDK, nie może poprowadzić sztabu WOŚP w Przemyślu. Termin rejestracji sztabów upływa w tym miesiącu. Na razie w Przemyślu nie ma żadnego. Czy to oznacza, że WOŚP tym razem nie zagra nad Sanem?

W Przemyślu już raz doszło do sytuacji, kiedy finał WOŚP się nie odbył w mieście. Nie chciał go wówczas ówczesny prezydent miasta. Było to dawno temu, ale przemyślanie, jak sami przyznają, do teraz się tego wstydzą. Potem było już „z górki”, bo kolejne finały wypadały coraz lepiej. Sztab był zawsze przy MDK-u, a szefem sztabu był dyrektor tej placówki. W tym roku Stanisław Karszyń, przeglądając regulamin WOŚP natknął się na informację, że szefem sztabu być już nie może. – Regulamin mówi jasno, że jeśli sztab jest przy jakiejś instytucji, to jego szefem może być tylko osoba spoza niej – wyjaśnia S. Karszyń, który, jak wspomina, dowiedział się tego w połowie zeszłego miesiąca. – Oczywiście, jak zawsze MDK jest otwarty dla WOŚP i nie ma przeszkód, by utworzyć sztab u nas, tylko ktoś musi się tego podjąć – dodaje.

Rzecz w tym, że na razie nie podjął się nikt. Nie ma w tym zresztą nic nadzwyczajnego, bo zorganizowanie sztabu WOŚP bez doświadczenia w tym zakresie graniczy z cudem. Jest w Przemyślu ktoś, kto to doświadczenie ma. Małgorzata Stec, bo o niej mowa, z fundacją prowadzoną przez Jurka Owsiaka związana jest w zasadzie od jej powstania, a od końca lat 90. zeszłego wieku praktycznie zajmowała się organizacją finałów w Przemyślu, poświęcając temu mnóstwo czasu i prywatnych pieniędzy. Do wspierania WOŚP zachęciła też wielu swoich znajomych. Niestety, od trzech lat wolontariuszki nie było widać na finałach. Małgorzata Stec nie chce o tym mówić, ale nieoficjalnie mówi się, że nowy dyrektor placówki zwyczajnie odsunął ją od organizacji finału trzy lata temu. – Trzy ostatnie finały WOŚP spędziłam w Warszawie przy sztabie głównym fundacji – mówi wolontariuszka.

Zapytana, czy podjęłaby się poprowadzenia przemyskiego sztabu WOŚP teraz nie daje jednoznacznej odpowiedzi. – To nie jest łatwe zadanie, którego ktoś, kto nie ma doświadczenia raczej się nie podejmie – mówi dyplomatycznie. – Ja to doświadczenie mam, ale okazało się, że przez trzy lata nie było już potrzebne – zauważa. – Nikt się do mnie nie zwracał z propozycją objęcia funkcji szefa sztabu w Przemyślu – dodaje. Prezes Centrum Ratownictwa Medycznego, które od wielu lat zapewnia wolontariacko zabezpieczenie medyczne na przemyskich finałach WOŚP, Jerzy Tarkowski, jest bardzo zasmucony wizją, że w przyszłym roku może takiego finału w mieście nie być. – To byłby wstyd dla Przemyśla, tym bardziej, że tutejszy Wojewódzki Szpital otrzymał od fundacji bardzo dużo cennego sprzętu – podkreśla. Niestety, o ile nikt nie weźmie na siebie trudu stworzenia sztabu, taka wizja jest bardzo prawdopodobna.

Monika Kamińska

Bardzo młody, bardzo arogancki i do tego pijany

$
0
0
Fot. KMP Przemyśl

Fot. KMP Przemyśl

PRZEMYŚL. Młodziutki motorowerzysta jeszcze prawa jazdy nie ma, a już „zaliczył” jazdę po pijaku. Podczas kontroli nie zapanował nad nerwami i znieważył policjantów.

Był środowy (8 listopada) późny wieczór (tuż przed godz. 23), gdy policjanci zatrzymali do kontroli motorowerzystę. Młody człowiek (16 lat) był arogancki, by nie użyć dosadniejszego słowa i jak się okazało pijany. W wydychanym przez niego powietrzu było 1,26 promila alkoholu.

Nastolatka „na gazie” oddano pod opiekę jego ojca. Teraz policja ustala, skąd 16-latek miał alkohol. A za swe zachowanie młody człowiek odpowie przed sądem rodzinnym.

emka

Boją się kolejnego hipermarketu

$
0
0
- Widzimy, że istnieje oficjalna narracja Prawa i Sprawiedliwości o ochronie polskiego drobnego handlu, a rzeczywistość wygląda tak, że radni PiS-u nawet nie raczą się zainteresować  uwagami kupców - mówi Błażej Wilk, rzecznik prasowy PKK. Fot. Monika Kamińska

– Widzimy, że istnieje oficjalna narracja Prawa i Sprawiedliwości o ochronie polskiego drobnego handlu, a rzeczywistość wygląda tak, że radni PiS-u nawet nie raczą się zainteresować uwagami kupców – mówi Błażej Wilk, rzecznik prasowy PKK. Fot. Monika Kamińska

PRZEMYŚL. Kupcy chcą uchylenia decyzji Rady Miejskiej.

Na ostatniej sesji przemyskiej Rady Miejskiej „przeszedł” Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego „Słowackiego III”. Zakłada on możliwość powstania tu obiektów o charakterze usługowym. Kupcy zrzeszeni w Przemyskiej Kongregacji Kupieckiej obawiają się, że to „furtka” dla utworzenia w tym miejscu kolejnego sklepu typu market. Magistrat zaprzecza, by było to możliwe, ale kupców to nie przekonuje.

Jak podkreśla rzecznik prasowy prezydenta Przemyśla, Witold Wołczyk, ustalenia planu nie dopuszczają powstania w tym miejscu obiektów handlowych o powierzchni powyżej 2 tys. metrów kwadratowych, czyli tzw. wielkopowierzchniowych. – Nie przewiduje takiego rozwiązania także Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, które jest dokumentem kształtującym politykę przestrzenną i to w nim dawno już określono, na jakich obszarach takie obiekty wielkopowierzchniowe mogą powstać – zauważa Wołczyk. – Funkcje usługowe pojawiają się na większości terenów objętych planami, więc w przypadku „Słowackiego III” nie jest to jakiś nadzwyczajny zapis, a trudno też ze względu na obawy, mniej lub bardziej uzasadnione, takie funkcje eliminować w mieście – dodaje rzecznik prezydenta.

Wniosek bez odpowiedzi
Wyjaśnienia magistratu nie przekonują kupców z Przemyskiej Kongregacji Kupieckiej. – Plan ten przewiduje m.in. zagospodarowanie przestrzenne dla działek należących do dawnych zakładów meblarskich Furnel, których nowym właścicielem jest fabryka mebli Forte SA, gigant meblarski, notowany na giełdzie – zauważa Błażej Wilk, rzecznik prasowy PKK. – Naszą uwagę w tym planie dla działek Furnelu zwrócił zapis dopuszczający, obok innych funkcji, usługi handlowe – wyjaśnia. – Uznaliśmy, że istnieje niebezpieczeństwo sprzedaży po przekształceniu działek inwestorom z branży spożywczo-przemysłowej. Duża powierzchnia działki, obok której niedługo będzie biec droga do przejścia granicznego w Malhowicach, oznacza wysokie prawdopodobieństwo powstania nowych dużych obiektów handlowych. A PKK statutowo wręcz sprzeciwia się powstawaniu takich placówek w granicach miasta, uważają je za szkodliwe dla drobnego handlu i usług – podkreśla Wilk.

W związku z tymi obawami szefowie PKK Ryszard Miłoszewski i Maciej Dębicki złożyli zastrzeżenia, domagając się wykreślenia z planu tych funkcji. – Nasz wniosek pozostał bez odpowiedzi ze strony prezydenta, dlatego złożyliśmy do przewodniczącej Lucyny Podhalicz pismo o dopuszczenie nas do głosu w dyskusji na sesji nad punktem dotyczącym planu zagospodarowania, a dodatkowo poszliśmy na komisję gospodarki miejskiej, przez którą musiał „przejść” projekt – tłumaczy Wilk, dodając, że kupców nie dopuszczono do głosu podczas prac komisji ani podczas obrad na sesji.

Kupcy nie kryją swego niepokoju i rozgoryczenia. – Ponieważ obawiamy się, że na Bakończycach powstanie po cichu kolejne centrum handlowe, sprawę skierowaliśmy do analizy prawnej, która odpowie, czy są podstawy do uchylenia uchwały. Być może taką podstawą będzie niedopuszczenie nas do udziału w obradach komisji miejskiej, co gwarantuje nam ustawa o samorządzie terytorialnym – zauważa rzecznik PKK.

Monika Kamińska

Czy Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra w Przemyślu?

$
0
0
Finały WOŚP w Przemyślu cieszyły się od lat dużym zainteresowaniem i kończyły zebraniem sporych pieniędzy. Czyżby w przyszłym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy miała nie zagrać nad Sanem? Fot. Archiwum

Finały WOŚP w Przemyślu cieszyły się od lat dużym zainteresowaniem i kończyły zebraniem sporych pieniędzy. Czyżby w przyszłym roku Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy miała nie zagrać nad Sanem? Fot. Archiwum

PRZEMYŚL. Nadal nie ma w mieście chętnych do sztabu WOŚP.

Jak się okazało, nie ma w regulaminie WOŚP zapisu, że szef sztabu nie może być jednocześnie szefem instytucji, przy której będzie on działał. Fundacja zaraz po informacjach prasowych kontaktowała się z dyrektorem przemyskiego Młodzieżowego Domu Kultury, Stanisławem Karszyniem, by wyjaśnić mu, że ten źle zrozumiał niezbyt fortunne sformułowanie, które mogło wprowadzać w błąd. Jednak, jak się dowiedzieliśmy, S. Karszyń nie chce być szefem przemyskiego sztabu WOŚP.

Rzecznik WOŚP Krzysztof Dobies zareagował natychmiast na prasowe doniesienia. Przyznał, że w poradniku do regulaminu być może nie dość jasno sformułowano punkt dotyczący sytuacji, gdy szefem sztabu jest ktoś spoza instytucji, w której sztab ma siedzibę. Zostało to już poprawione, a z dyrektorem MDK Fundacja skontaktowała się, by sprawę wyjaśnić.

Wielu liczyło na to, że w tej sytuacji S. Karszyń zechce zostać szefem przemyskiego sztabu WOŚP. Jednak wygląda na to, że dyrektor MDK woli się tego trudu nie podejmować. Tymczasem do rejestracji sztabów pozostało niewiele czasu. Jeśli do 21 listopada nie zbiorą się chętni do utworzenia sztabu w Przemyślu, to przyszłorocznego finału WOŚP po prostu w mieście nie będzie. Rzecznik prezydenta Przemyśla, Witold Wołczyk, przyznał, że w zaistniałej sytuacji magistrat rozmawiał z przedstawicielami kilku lokalnych środowisk, ale bez konkretnych rezultatów.

Apelujemy zatem do wszystkich, którym idea WOŚP jest bliska, by spróbowali jednak wziąć na siebie odpowiedzialność i trud związany z poprowadzeniem sztabu WOŚP w Przemyślu. W mieście działa bardzo wiele różnych stowarzyszeń skupiających rozsądnych ludzi i niepodobna, by nie znalazł się nikt, kto podjąłby się tego dzieła. W poprzedniej rozmowie z nami dyrektor MDK, S. Karszyń zapewnił, że pomimo iż szefem sztabu nie będzie, instytucja, którą kieruje jest otwarta na przyjęcie tegoż. Niestety, nie mieliśmy okazji usłyszeć tej deklaracji teraz, gdy pomyłka z regulaminem została wyjaśniona, bo szef MDK najpierw był zbyt zajęty, by z nami rozmawiać, a potem musiał pilnie wyjść. Pozostaje więc mieć nadzieję, że z tej obietnicy się wywiąże, gdy ktoś zechce pokierować przemyskim sztabem WOŚP.

Monika Kamińska

Święto Niepodległości w Przemyślu (ZDJĘCIA)

$
0
0
Fot. Kamil Krukiewicz

Fot. Kamil Krukiewicz

PRZEMYŚL. Obchody 98. Rocznicy Odzyskania Niepodległości rozpoczęły się od mszy świętej w intencji Ojczyzny w Bazylice Archikatedralnej. Następnie złożono kwiaty przed popiersiem i tablicą poświęconą Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu.

Przed Pomnikiem Orląt Przemyskich odbyła się część patriotyczna uroczystości. Odegrano hymn państwowy, wygłoszono okolicznościowe przemówienia. Wspólnie z Towarzystwem Przyjaciół Przemyśla i Regionu można było wziąć udział w śpiewaniu pieśni patriotycznych.

KamK


18-latek nie przeżył rozpalania w piecu benzyną

$
0
0
W tej kamienicy skończyło się na strachu i wietrzeniu, ale mogło skończyć się tragedią. Fot. Monika Kamińska

W tej kamienicy skończyło się na strachu i wietrzeniu, ale mogło skończyć się tragedią. Fot. Monika Kamińska

PRZEMYŚL, ORŁY. Niefrasobliwość i brak wyobraźni – tak najkrócej można opisać czwartkowe (10 listopada) wydarzenia, które miały miejsce w Przemyślu i nieodległych Orłach. W mieście skończyło się na strachu i wietrzeniu, w Orłach niestety tragicznie.

Jak poinformował rzecznik KM PSP w Przemyślu, mł. kpt. Marcin Lachnik, 18-letni mieszkaniec podprzemyskich Orłów usiłował najprawdopodobniej ułatwić sobie rozpalanie pieca w kotłowni w ten sposób, że użył do tego benzyny. Nadpalony kanister z jej resztkami znaleźli potem strażacy, Wszystko wskazuje na to, że po tych próbach nastąpiła eksplozja pieca. Nieprzytomnego młodego mężczyznę znalazła jego matka, która z pomocą sąsiadów wyniosła go przed dom. Niestety, pomimo długiej reanimacji nie udało się uratować 18-latka.

Tego samego dnia w Przemyślu w jednej z kamienic przy ulicy Śnigurskiego zapaliły się znajdujące się nad piecem kaflowym śmieci. W mieszkaniu natychmiast zrobiło się czarno od dymu, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. Zajmująca mieszkanie na drugim piętrze matka z dwojgiem dzieci odmówiła konsultacji lekarskiej. Strażacy ugasili śmieci i wywietrzyli mieszkanie.

Co roku w sezonie grzewczym śmiertelne żniwo zbierają pożary i cichy zabójca, czyli czad. Czasem bywa tak, że tragedia wynika z niefrasobliwości i lekkomyślności samych ofiar. Naprawdę warto wcześniej pomyśleć o możliwych konsekwencjach.

emka

Sztab na razie „tajemniczy”, ale z zapałem

$
0
0
W Przemyślu finały WOŚP zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem i udawało się zebrać niemało pieniędzy. Miejmy nadzieję, że tak będzie i w przyszłym roku. Fot. Monika Kamińska

W Przemyślu finały WOŚP zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem i udawało się zebrać niemało pieniędzy. Miejmy nadzieję, że tak będzie i w przyszłym roku. Fot. Monika Kamińska

PRZEMYŚL. Jest spora szansa na finał WOŚP nad Sanem.

Zgłoszenie przemyskiego sztabu WOŚP już poszło do Fundacji. Lada dzień dowiemy się, czy zostało przyjęte. Mamy nadzieję, że tak i trzymamy mocno kciuki za grupę inicjatywną i szefa sztabu, którzy podjęli się trudnego wyzwania poprowadzenia finału WOŚP w Przemyślu w obliczu perspektywy, że może go w przyszłym roku nie być nad Sanem.

Przypomnijmy: od wielu lat przemyski sztab WOŚP mieścił się w Młodzieżowym Domu Kultury, a dyrektor tej placówki był jego szefem. W zeszłym miesiącu szefujący MDK-owi Stanisław Karszyń znalazł w regulaminie Fundacji zapis, z którego wynikało, że nie może jako dyrektor placówki być szefem sztabu. Jak przyznała później sama Fundacja, zapis ten można było błędnie zrozumieć i tak się właśnie stało w przypadku dyrektora MDK. WOŚP szybko się z nim skontaktował po doniesieniach w mediach, prostując pomyłkę, ale szef MDK-u nie podjął się jednak poprowadzenia sztabu WOŚP w Przemyślu. Czas uciekał, a nad miastem zawisło widmo tego, że zwyczajnie w nadchodzącym roku finału WOŚP tu nie będzie.

Zaapelowaliśmy do wszystkich, którym idea WOŚP jest bliska, by zebrali siły i odwagę i utworzyli sztab. W poniedziałek otrzymaliśmy informację, że zebrało się kilkanaście osób, które tego trudu chcą się podjąć. – Spotkaliśmy się po Marszu Niepodległości i zwyczajnie rozmawialiśmy o tym, że nie można dopuścić, by u nas nie było finału – wspomina jedna z tych osób. – Potem okazało się, że nie tylko nam leżało to na sercu i jest już nawet chętny na szefa sztabu – dodaje. Ów chętny, osoba przedsiębiorcza i poważna, na razie nie chce się oficjalnie ujawniać, bo jak mówi, chce mieć wszystko „na papierze”. – Zarówno drogą elektroniczną, jak i pocztą tradycyjną wysłaliśmy już nasze zgłoszenie sztabu do Fundacji – wyjaśnia.- Lada dzień możemy spodziewać się odpowiedzi – dodaje. Miejmy nadzieję, że odpowiedź ta będzie pozytywna. „Tajemniczy” na razie szef sztabu zdradził nam, że już rozmawiał z dyrektorem MDK-u i ten zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami zaprosił sztab do swej placówki.

Jak się dowiedzieliśmy, sztab tworzą ludzie związani z rożnymi środowiskami, ale łączy ich poparcie dla idei WOŚP i zapał. Z informacji o tym, że Przemyśl ma jednak szanse na przyszłoroczny finał WOŚP, bardzo cieszy się Małgorzata Stec, wolontariuszka „Pokojowego Patrolu” związana z Fundacją od wielu lat. – Było mi bardzo miło, gdy ludzie z tej grupy zadzwonili do mnie – nie kryje M. Stec. – W przyszłym roku na Finale będę w Warszawie, przy sztabie głównym, ale przemyski sztab może liczyć na moją pomoc. Kibicuję mu całym sercem i wiem, że im się uda. Sie ma! – po takiej zachęcie pozostaje już tylko wziąć się do pracy.

Monika Kamińska

W kościołach kradł i w końcu wpadł

$
0
0
Czujność i spostrzegawczość przemyskiego policjanta doprowadziły do ujęcia kościelnego złodzieja. Fot. Archiwum

Czujność i spostrzegawczość przemyskiego policjanta doprowadziły do ujęcia kościelnego złodzieja. Fot. Archiwum

PRZEMYŚL. Kościelnego złodzieja „namierzył” religijny policjant.

To było zwyczajnie podczas mszy świętej w przemyskim kościele pw. św. Brata Alberta. Uwagę jednego z wiernych przykuła uszkodzona szyba antywłamaniowa w drzwiach świątyni. Można by powiedzieć, że to bardzo źle, iż zamiast na sprawach duchowych skupił się na doczesności i to jeszcze tak marnej, jak szyba. Ale to nieprawda, bo wiernym tym był policjant z przemyskiej „kryminałki”. Dzięki jego spostrzegawczości zatrzymano 35-letniego mężczyznę, który okradał skarbonki okolicznych kościołów.

Mówi się, że Pan Bóg bywa nierychliwy, ale sprawiedliwy. Tym razem złodzieja dosięgnie najpierw sprawiedliwość ludzka. Policjant, który zauważył uszkodzoną szybę w drzwiach kościoła pracował już przy podobnej sprawie i skojarzył fakty.

Jak to się stało, że wcześniej nikt nie zgłosił próby włamania do kościoła, która miała, jak później ustalono, miejsce pod koniec września? Ano zwyczajnie, nic nie zginęło. Jak ustaliła już policja, 35-latek chciał dostać się do świątyni, wybijając kopniakami szybę w drzwiach. Ta jednak wytrzymała, a złodziej po dłuższej chwili zniechęcił się i obawiając się, że jego zachowanie zwróci czyjąś uwagę uciekł. Nikt nie zauważył uszkodzeń, dopiero czujność policjanta podczas nabożeństwa naprowadziła go na trop kościelnego włamywacza.

Nie był to bowiem pierwszy taki „wyczyn” 35-latka. Po trafnym wytypowaniu go jako domniemanego sprawcy usiłowania włamania do kościoła pw. św. Brata Alberta i zatrzymaniu 35-latek przyznał się także do okradania skarbonek u oo. karmelitów.

Jak się dowiedzieliśmy, mężczyzna jest już nieźle znany przemyskiej policji, oględnie mówiąc z nie najlepszej strony. Na razie może trafić za kratki na 10 lat.

Monika Kamińska

Brutalny napad na kantor

$
0
0
Do napadu na kantor doszło tutaj. Na razie bardzo niewiele wiemy, bo policja dla dobra śledztwa nie podaje żadnych szczegółów. Fot. Kamil Krukiewicz

Do napadu na kantor doszło tutaj. Na razie bardzo niewiele wiemy, bo policja dla dobra śledztwa nie podaje żadnych szczegółów. Fot. Kamil Krukiewicz

PRZEMYŚL. Ofiara napadu na kantor w szpitalu. Policja poszukuje bandytów.

W piątek, 18 listopada, tuż po godzinie 18 przemyskich policjantów o napadzie na kantor zawiadomiła Straż Miejska. Wszystko wyglądało jak sensacyjny film, ale, niestety, było rzeczywistością. Właściciel kantoru trafił do szpitala z obrażeniami niezagrażającymi życiu. Policja udziela na temat napadu bardzo skąpych informacji z uwagi na dobro intensywnie prowadzonego śledztwa.

Piątkowy wczesny wieczór na Sportowej koło przemyskiego bazaru. Jest tu cały ciąg „budek” z kantorami. Chodnikiem idzie para. Nagle z jednej z „budek” słyszą wołanie o pomoc. Drzwi kantoru są jednak zamknięte. Para nie traci zimnej krwi i szybko zawiadamia Straż Miejską, której siedziba mieści się dosłownie dwa kroki stąd. Strażnicy miejscy dają znać policji. Ta potrzebuje pomocy strażaków, by sforsować drzwi. Udaje się i funkcjonariusze znajdują ofiarę napadu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, to właściciel kantoru. Mężczyzna jest pobity i w szoku. Coś bezładnie opowiada, widać, że potrzebuje pomocy lekarskiej. Ekipa pogotowia ratunkowego zabiera go do szpitala, na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Oficer prasowa przemyskiej KMP, sierż. sztab. Marta Fac nie ukrywa, że powiedzieć nam może niewiele. – Z uwagi na dobro śledztwa mogę jedynie potwierdzić, że do napadu na jeden z przemyskich kantorów doszło i prowadzone są czynności zmierzające do ustalenia jego okoliczności – wyjaśnia. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że łupem sprawców padły pieniądze w różnych walutach – dodaje M. Fac.

Nie sposób się dowiedzieć ile było tych pieniędzy, ani kto mógłby być powiązany z napadem. Być może w nieodległym czasie pojawią się na ten temat jakieś oficjalne informacje. Gdy tylko tak będzie, na pewno przekażemy je naszym Czytelnikom.

Monika Kamińska

Nad Sanem będzie jednak finał!

$
0
0
Szefem przemyskiego sztabu WOŚP jest Paweł Haliniak. Fot. Archiwum

Szefem przemyskiego sztabu WOŚP jest Paweł Haliniak. Fot. Archiwum

PRZEMYŚL. Przemyski sztab WOŚP zarejestrowany.

To już oficjalnie wiadomo: szefem przemyskiego sztabu WOŚP jest Paweł Haliniak. Zgłoszenie zostało przyjęte przez Fundację i teraz sztabowcy wzięli się ostro do roboty. Czasu jest mało, za to zapału dużo.

Przypomnijmy: wskutek nieporozumienia dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Przemyślu, Stanisław Karszuń, który przez trzy ostatnie lata podobnie jak jego poprzednik Adam Król, był szefem sztabu WOŚP uznał, że teraz zgodnie z regulaminem Fundacji być nim już nie może. Fundacja szybko sprostowała nieporozumienie przyznając, że zapis mógł wprowadzać w błąd. Jednak dyrektor MDK-u już szefować sztabowi WOŚP nie chciał, a czas rejestracji sztabów kończył się 21 listopada. Pojawiła się perspektywa, że zwyczajnie 15 stycznia przyszłego roku finału WOŚP w Przemyślu nie będzie.

Jednak tuż po Marszu Niepodległości zebrała się grupa społeczników, która uznała, że nie można do tego dopuścić. Okazało się, że nie są jedyni i połączyli siły z innymi osobami, którym idea WOŚP także jest bliska. Na szefa sztabu wybrano Pawła Haliniaka, który nim zgłoszenie zostało zarejestrowane, nie chciał zdradzać swego nazwiska. Teraz też jest dość tajemniczy, bo jak mówi: – Są różne koncepcje dotyczące miejsca finału, jeszcze nie wiemy czy będzie on w Rynku, czy może jak ostatnio przy galerii „Sanowej” – zdradza. – Mogę natomiast potwierdzić, że zgodnie z deklaracjami dyrektor Karszyń zaprosił sztab WOŚP do MDK-u – wyjaśnia. – Duże zaangażowanie wykazują nauczyciele i uczniowie już wcześniej związani z WOŚP – podkreśla szef sztabu.

Czasu na zorganizowanie finału jest niewiele. Do tego nie czarujmy się, potrzeba także pieniędzy i to niemałych. Dlatego za naszym pośrednictwem Paweł Haliniak apeluje do wszystkich, którzy zechcieliby wesprzeć finał WOŚP w Przemyślu. Trzymamy kciuki na debiutujący sztab i wierzymy, że mu się uda.

Monika Kamińska

Bandyta z Ukrainy ukradł milion złotych

$
0
0
Według zeznań pokrzywdzonego, napadu dokonał obywatel Ukrainy. Policja wciąż poszukuje bandyty. Fot. Kamil Krukiewicz

Według zeznań pokrzywdzonego, napadu dokonał obywatel Ukrainy. Policja wciąż poszukuje bandyty. Fot. Kamil Krukiewicz

PRZEMYŚL. Brutalny napad na kantor. Pobity właściciel trafił do szpitala.

Śledczy dysponują rysopisem mężczyzny, który najprawdopodobniej dokonał napadu na kantor przy przemyskim bazarze. Wszystko wskazuje na to, że jest to obywatel Ukrainy. Jak utrzymuje pokrzywdzony, miał on zabrać z jego kantoru okrągły milion złotych.

Przypomnijmy: w piątek (18 listopada) po godz.18 para przypadkowych osób przechodziła tuż obok licznych w tym miejscu i o tej porze już nieczynnych kantorów wymiany walut. Nagle z jednej z „budek” usłyszała wołanie o pomoc. Drzwi kantoru były jednak zamknięte. Para szybko pobiegła do siedziby Straży Miejskiej, która znajduje się opodal i zgłosiła strażnikom, co słyszała. Ci natychmiast wezwali policję, a ta strażaków, którzy sforsowali drzwi. Wewnątrz była jedna osoba, właściciel kantoru. Był pobity, ale przytomny. Z urazem głowy trafił do szpitala. – Pokrzywdzony został uderzony w głowę ciężkim przedmiotem tępokrawędzistym, być może rurką – informuje rzecznik prasowa przemyskiej Prokuratury Okręgowej, prok. Marta Pętkowska. – Nadal przebywa w szpitalu, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – dodaje.

Policja na początku udzielała skąpych informacji na temat napadu, teraz prokuratura podaje więcej szczegółów. – Według zeznań pokrzywdzonego, napadu dokonał obywatel Ukrainy znany mu jako klient kantoru – wyjaśnia prok. Pętkowska. Jak utrzymuje właściciel kantoru, w piątek zatelefonował do niego klient – Ukrainiec i umówił się z nim na późniejszą godzinę, już po zamknięciu, by wymienić większą kwotę pieniędzy. Nie szło jednak o jakąś zawrotną sumę. Zamiast niego pojawił się jednak sprawca napadu, także znany mu jako klient kantoru. Pokrzywdzony twierdzi, że łupem złodzieja padł okrągły milion złotych w rożnych walutach.

Wszystko wskazuje na to, że umawiający się z pokrzywdzonym i sprawca napadu działali w zmowie. Policja dysponuje dość dokładnym porterem pamięciowym napastnika dzięki zeznaniom właściciela kantoru. Na razie jednak nie został on upubliczniony. Wszelkie czynności w tej sprawie prowadzi na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Przemyślu przemyska KMP.

Monika Kamińska

Zima mogła zabić orła

$
0
0
Złapanie bielika olbrzymiego będącego w pełni sił graniczy z cudem. Fot. ORZChr. w Przemyślu

Złapanie bielika olbrzymiego będącego w pełni sił graniczy z cudem. Fot. ORZChr. w Przemyślu

PRZEMYŚL, PŁOCK. Samica bielika olbrzymiego uciekła „z domu” i trafiła do Przemyśla.

W marcu tego roku 8-letnia dorodna samica bielika olbrzymiego – ptaka występującego tylko w Azji – postanowiła zostać nomen omen wolna jak ptak i uciekła z płockiego ZOO. Ptak latał przez kilka miesięcy po różnych województwach, aż przyleciał w okolice Przemyśla. Tu został pochwycony i całe szczęście, bo zima mogła go zabić. Po trzech dniach spędzonych w przemyskim Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych samica bielika powróciła do Płocka.

Zobaczyć bielika nad Starzawą to nic takiego, nieraz się tu pojawiały, ale ten okaz był szczególny, bo ogromny. Pracownicy gospodarstwa rybnego od razu podejrzewali, że to bielik, ale nie z tych rodzimych. I słusznie, bo bielik olbrzymi występuje w Azji. Ten okaz jednak nie przyleciał tu z innego kontynentu, tylko z Płocka. Z tamtejszego ZOO samica ptaka wykluta w czeskim Libercu uciekła w marcu przez otwór w siatce woliery. Od tamtego czasu widziano ją w okolicach Płocka, a potem w Łódzkiem, Małopolsce i w końcu na Podkarpaciu. Choć nie miała okazji nigdy wcześniej samodzielnie polować, świetnie dawała sobie radę. – Bieliki odżywiają się głównie rybami – wyjaśnia Radosław Fedaczyński z ORZChr. – Nic zatem dziwnego, że ta samica pojawiła się w Starzawie – dodaje.

Złapanie bielika olbrzymiego będącego w pełni sił graniczy z cudem. Na razie ograniczano się tylko do obserwowania ptaka. Nie przeoczono zatem momentu, gdy ugrzązł w mule i wówczas udało się go bezpiecznie odłowić i przewieźć do przemyskiego ośrodka. Ptak został gruntownie przebadany, na szczęście okazało się, że nic mu nie dolega. Po trzech dniach po przedstawicielkę chronionego i zagrożonego wygięciem gatunku przyjechali pracownicy płockiego ZOO. Pani bielikowa już dołączyła tam do swego partnera, 14-letniego samca.

emka


Uwaga na oszustów od tanich taryf na prąd i gaz

$
0
0
Pan Adam z Przemyśla lekkomyślnie podpisał umowę, ale zaraz potem postąpił rozsądnie i dzięki temu wypowiedział ją w ustawowym terminie. Wielu innych tego nie robi i potem nierzadko słono za to płaci. Fot. Monika Kamińska

Pan Adam z Przemyśla lekkomyślnie podpisał umowę, ale zaraz potem postąpił rozsądnie i dzięki temu wypowiedział ją w ustawowym terminie. Wielu innych tego nie robi i potem nierzadko słono za to płaci. Fot. Monika Kamińska

PRZEMYŚL. Od każdej umowy zawartej poza siedzibą firmy sprzedającej towar lub usługę można odstąpić w ciągu 14 dni.

Propozycje zmian w taryfach naliczania prądu i gazu składane osobiście przed przedstawiciela „elektrowni” i „gazowni”, którzy fatygują się do naszych domów, mogą okazać się oszustwem. Nie dawajmy wpuszczać się w maliny: czytajmy wszystko nim podpiszemy, a nierozważnie podpisawszy, korzystajmy z prawa odstąpienia od umowy.

Pan Adam z Przemyśla „od zawsze” ma prąd od PGE Zamojskiej Korporacji Energetycznej S. A. Płaci, ile płaci, jak mówi: – Wiadomo, że każdy chciałby płacić mniej. Dlatego, gdy parę dni tremu wczesnym wieczorem zadzwonił do jego drzwi miły pan przedstawiający się, że jest z „elektrowni” i chciałby pomówić o zmianach taryfy, żeby rachunki pan Adam miał mniejsze, przemyślanin chętnie go wpuścił. – Powiedział mi, że kończy mi się umowa na prąd i teraz mogę sobie ją zmienić na nową, dzięki czemu będę płacił za prąd mniej – opowiada pan Adam. – Ucieszyłem się – przyznaje. Gość „z elektrowni” pokazał panu Adamowi wykres i symulacje, wypytał o dotychczasowe rachunki i wyliczył, że może płacić mniej o całe 7 procent! Trzeba tylko tu podpisać! A tu proszę: szczegółowe warunki umowy. Widać, że bardzo szczegółowe, bo całe dwie strony A4 drobnym druczkiem. No i pan Adam podpisał. – Będziesz pan zadowolony – zapewniał gość.

Miły pan „z elektrowni” pożegnał się z szerokim uśmiechem i poszedł sobie. Najpewniej złożyć korzystne oferty także sąsiadom pana Adama, bo widział go, gdy wychodził na chwilkę do sklepu na klatce schodowej. Umowa i inne „papiery” zostały na stole. – Jak wróciłem ze sklepu coś mnie tknęło, żeby to przeczytać – wspomina pan Adam. – Aż mi się słabo zrobiło! To jakaś inna firma, nie PGE! – opowiada mężczyzna, pokazując dokumenty. – Ja byłem przekonany, że zawieram nową umowę z dotychczasowym dostawcą prądu – zarzeka się.

W nocy źle spał, a raniutko popędził do siedziby przemyskiego oddziału PGE. – Czekałem i rozmawiałem z jednym panem, który był tam przede mną – opowiada. – Też z umową z tą samą nieznaną nam wcale firmą przyszedł – wspomina pan Adam. Pracownik PGE uspokoił przemyślanina. – Mówił, że skoro nie minęło 14 dni od podpisania umowy, to mogę od niej odstąpić bez konsekwencji. Dał mi nawet taki druk, pomógł wypełnić i powiedział, żeby nadać poleconym za potwierdzeniem odbioru do tej firmy. Tak zaraz zrobiłem – pan Adam pokazuje „kwit” z poczty.

Krzysztof Drabik, miejski rzecznik praw konsumenta przy przemyskim magistracie takich spraw ma „od groma”. – W tym roku było ich ponad 150 – mówi. – Ludzie są sprytnie wmanewrowywani w podpisywanie umów z nieznanymi sobie sprzedawcami energii elektrycznej i gazu, a także kupowanie garnków i pościeli – wyjaśnia. – Od każdej umowy zawartej poza siedzibą firmy sprzedającej towar lub usługę można odstąpić w ciągu 14 dni – podkreśla. – Ale najlepiej niczego nie podpisywać „w ciemno”, tylko dokładnie czytać umowę i jej szczegółowe warunki. Jeśli cokolwiek budzi wątpliwości po prostu powiedzieć, że się zastanowimy nad ofertą – przestrzega.

Pan Adam wykazał się lekkomyślnością, ale zaraz potem rozsądkiem. Wielu jednak tak nie robi i później, gdy minie czas na odstąpienie od umowy nierzadko słono za to płaci. Nie hołdujmy zasadzie „mądry Polak po szkodzie”: czytajmy co podpisujemy, poznawajmy swe prawa konsumenckie, a w razie wątpliwości szukajmy porady.

Monika Kamińska

Służby rozbiły podziemie hazardowe

$
0
0
Funkcjonariusze Służby Celnej i Policji prowadzili w listopadzie br. wzmożone działania kontrolne w zakresie zwalczania nielegalnych automatów do gier hazardowych w Przemyślu. Fot. Izba celna w Przemyślu

Funkcjonariusze Służby Celnej i Policji prowadzili w listopadzie br. wzmożone działania kontrolne w zakresie zwalczania nielegalnych automatów do gier hazardowych w Przemyślu. Fot. Izba celna w Przemyślu

PRZEMYŚL. 76 „jednorękich bandytów” zatrzymali podczas wspólnych działań funkcjonariusze Urzędu Celnego oraz Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. Maszyny służyły do nielegalnego urządzania gier hazardowych. To jedna z największych tego typu akcji w ostatnim czasie.

Mundurowi wzięli pod lupę 23 lokalizacje na terenie miasta. W wyniku wspólnych działań zabezpieczono łącznie 76 urządzeń, działających wbrew obowiązującym przepisom ustawy o grach hazardowych. „Jednoręcy bandyci” trafili do magazynu Służby Celnej. Dalsze postępowanie w stosunku do 5 firm organizujących ten proceder na terenie Przemyśla prowadzi Urząd Celny w Przemyślu.

Zwalczając szarą strefę w zakresie gier hazardowych, od początku tego roku funkcjonariusze przeprowadzili na terenie woj. podkarpackiego blisko 300 kontroli i zatrzymali ponad 1,1 tys. automatów do gier. Często dostęp do tego typu lokali jest utrudniony, pilnie strzeżony przez monitoring. Klienci identyfikowani są przez kamery instalowane przy drzwiach i wpuszczani indywidualnie do środka.

Urządzającym i prowadzącym nielegalne gry na automatach grożą poważne konsekwencje zarówno karne, jak i administracyjne. Na gruncie postępowania karnego są to: kara grzywny, kara pozbawienia wolności do lat 3 albo obie te kary łącznie, natomiast w postępowaniu administracyjnym: kara pieniężna wymierzana przez naczelnika urzędu celnego, w wysokości 12 tys. zł od jednego automatu. Co istotne, karze pieniężnej podlegają nie tylko właściciele automatów, ale także właściciele lokali, w których prowadzone są gry na automatach, gdyż oni też uznawani są za urządzających gry w rozumieniu ustawy o grach hazardowych.

G

Bieg Mikołajkowy wokół Galerii Sanowa (ZDJĘCIA)

$
0
0
Fot. Kamil Krukiewicz

Fot. Kamil Krukiewicz

PRZEMYŚL. W sobotę, 3 grudnia, odbyła się kolejna edycja Biegu Mikołajkowego wokół Galerii Sanowa.

W imprezie wzięło udział ponad 100 biegaczy amatorów w różnym wieku.

Do pokonania mieli niewiele ponad 3 km wokół galerii. Bieg miał charakter rekreacyjny.

KamK

Czy musi dojść do wypadku?

$
0
0
Fot. Kamil Krukiewicz

Fot. Kamil Krukiewicz

PRZEMYŚL. Chodzi o odcinek ulicy Rzecznej między blokami numer 6 i 8.

Dużo osób przekracza w tym miejscu ulice w celu skrócenia sobie drogi w kierunku osiedla Warneńczyka. Bardzo często poruszają się w tym miejscu również dzieci idące do lub ze Szkoły Podstawowej nr 16 czy Gimnazjum nr 4.

Ze względu na rosnący z jednej strony dość bujny żywopłot, miejsce należy do szczególnie niebezpiecznych. Osoby dorosłe, a zwłaszcza dzieci wychodzące na łuku drogi zza żywopłotu stają się zupełnie niewidoczne dla kierowców nadjeżdżających od strony ulicy Grunwaldzkiej. Kilka lat temu w tym miejscu pojawiła się barierka, która nie rozwiązała jednak problemu, ponieważ zablokowała tylko jedno z kilku niebezpiecznych przejść.

Przewodniczący osiedla Marcin Kowalski zwrócił się do Zarządu Dróg Miejskich z zapytaniem o możliwość umiejscowienia w tej okolicy progu zwalniającego. Nie jest to jednak możliwe z przyczyn technicznych. Na jednej z ostatnich Sesji Rady Miasta interpelacje w tej sprawie złożył radny Tomasz Kuźmiek.

- Może najbardziej optymalnym wyjście z sytuacji jest postawienie barierek na całej długości tego niebezpiecznego odcinka? Przecież zarówno na początku, jak i na końcu ulicy Rzecznej znajdują się przejścia dla pieszych, które umożliwiają bezpieczne przejście na drugą stronę jezdni – mówi przewodniczący osiedla Kmiecie Marcin Kowalski.

Kamil Krukiewicz

Wielka Parada Mikołajowa (ZDJĘCIA)

$
0
0
Fot. Kamil Krukiewicz

Fot. Kamil Krukiewicz

PRZEMYŚL. W niedzielę, 4 grudnia, ulicami przemyskiego Rynku przeszła kolejna Wielka Parada Mikołajowa. Orszak przeszedł ulicą Kazimierzowską.

KamK

Viewing all 858 articles
Browse latest View live